czwartek, 2 kwietnia 2015

Zagubienie szóste

                               Nie wiem ile przeleżałam na sali, patrząc się w okno. Musiało to być ponad kilka godzin, ponieważ na zewnątrz od dawna było ciemno, tylko latarnie oświetlały ulice. Nie mogłam pogodzić się  tym, co usłyszałam. Miałam nadzieję, że to tylko jakiś koszmar i zaraz obudzę się w swoim pokoju.               Rodzice poszli już do domu, rano musieli wstać do pracy. Westchnęłam i usiadłam po turecku na łóżku.  Spojrzałam w stronę drzwi i ujrzałam małą dziewczynkę, która nieśmiało zaglądała do pomieszczenia. Uśmiechnęłam się, by ją ośmielić.
                - Nadia, ile razy ci mówiłam, żeby nie zaglądać tak do czyjejś sali – zganiła ją pielęgniarka.
                - Przecież nic się nie dzieje – powiedziałam, wstając z łóżka i podchodząc do dziewczynki. – Jestem Jaśmina.
                - Śliczne imię – powiedziała niepewnie mała. – Jak królewna.
                - Myślę, że do królewny mi daleko – puściłam jej oczko.
                - A poczytasz nam? – spytała, a ja dopiero teraz zauważyłam, że cały czas trzymała w ręku książkę.
                - Jasne.
                - To chodź – ucieszona pociągnęła mnie za rękę.
                               Weszłyśmy do niewielkiej świetlicy, w której dzieci te mniejsze i te większe bawiły się zabawkami, rysowały i chociaż przez chwilę zapominały o chorobie. Popatrzyłam na dziecięce twarze tak zmienione przez chorobę. Niektóre nosiły chustki, inne nie i ten brak włosów uwidaczniał się jeszcze bardziej. Zrobiło mi się przykro. Przecież te dzieci nie zasłużyły sobie niczym na to, co je spotkało. Nikt nie zasłużył na raka.
                - To jest Jaśmina – powiedziała dumna Nadia. – Powiedziała, że nam poczyta.
                               Kiedy godzinę później weszłam do swojej sali, uświadomiłam sobie, że miałam zadzwonić do Niny. Niestety, mój telefon się rozładował. Poszłam więc do recepcji z nadzieją, że któraś pielęgniarka będzie miała podobne wejście w telefonie do mojego.
                - Przepraszam – zagadnęłam młodą dziewczynę, na oko starszą ode mnie o może sześć lat. – Miałaby pani pożyczyć ładowarkę do telefonu?
                - Po pierwsze, błagam tylko nie pani – westchnęła teatralnie. – Nie lubię tego. Mam dwadzieścia pięć lat! Jestem Zuza. A po drugie  mam, tylko sprawdź, czy będzie pasować.
                - Jestem Jaśmina – uśmiechnęłam się. – Pasuje. Dziękuję bardzo!
                               Pobiegłam do sali, by czym prędzej podłączyć telefon. Na pewno miałam mnóstwo nieodebranych połączeń od rodziców. Jak się okazało poza nimi było też multum wiadomości od Maćka i Niny.  Zadzwoniłam najpierw do przyjaciółki, a później do mamy. Nie powiedziałam Ninie, dlaczego jestem w szpitalu, nie chciałam jej martwić. Nie chciałam jej mówić tego przez telefon.

                               Mama wypytywała, jak się czuję, tata podobnie. I o ile ich troska o mnie była rzeczą normalną, o tyle to zadawanie pytań bardzo mnie zdenerwowało. Nigdy nie lubiłam tak przesadnego martwienia się. Gdy pogasły już wszystkie światła, a w szpitalu zapanowała cisza nocna, przekręciłam się na łóżku twarzą do okna i rozmyślałam. Dlaczego to akurat ja muszę być chora? Dlaczego muszę tu leżeć, zamiast martwić się turniejem i maturą… Rodzice mieli przywieźć mi rzeczy następnego dnia, więc miałam pewność, że nie będę się nudzić. Na razie nie chciałam odwiedzin nikogo, z Niną i Maćkiem włącznie. Bałam się, że mogłabym się rozkleić.


Nie zapomniałam. Wen jest kapryśny, ale nie będę się usprawiedliwiać.

12 komentarzy:

  1. smutny ten rozdział. Ale wierzę, że Jaśmina wyjdzie z tego. I coś czuję, iż pomoże jej właśnie ta najmniej spodziewana osoba. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaśmina trzymaj się! Musi komuś powiedzieć, wygadać się, to pomoże dużo bardziej niż zamknięcie się w sobie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie jest Janek? Gdzie jest Janek? Niech ruszy dupę i odwiedzi koleżankę.
    Myślę, że Jaśmina powinna znaleźć trochę radości w kontakcie z dziećmi z oddziału. Za to nie powinna zwlekać z rozmową z przyjaciółmi. Jasne, że się martwią i chcą wiedzieć, co się dzieje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na prolog w historii o dziewczynie zmagającej się z niepełnosprawnością i chłopaku, który stara się je pomóc. Oczywiście wszystko w tematyce skoków :)
    http://ludzka-niemoc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaśminę czeka teraz trudny okres w życiu. musi się skupić przede wszystkim na sobie i swoim zdrowiu. wierzę, że tak jak Grześkowi, uda się jej pokonać chorobę. a wtedy wróci pełna sił do gry. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej. :)
    Zapraszam na pierwszy rozdział ;)
    http://ludzka-niemoc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. nie dziwię się Jaśminie, że nie powiedziałam przyjaciołom, choć powinna. Przed nią trudny okres i bardzo będzie potrzebować wsparcia najbliższych

    całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowe opowiadanko z Andrzejem Wroną w roli głównej. Komentarze mile widziane :)
    http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, miło mi poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://poki-jestes.blogspot.com/p/liebsten-award.html
    Pozdrawiam serdecznie i ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. mega się zapowiada :) ciekawe jak Janek zareaguje na jej chorebe czy przez to się do siebie zbliżą? hhmm .. :)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowe opowiadanie, którego głównymi bohaterami będą francuscy siatkarze, a konkretnie: Earvin N'Gapeth, Thibault Rossard i Kevin Tillie. Liczę, że zajrzysz i jeśli Ci się spodoba zostaniesz na dłużej :)

    http://we--can--keep--it--undercover.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy