Słońce
już zachodziło za budynki, ale my ciągle graliśmy w piłkę. Kończyliśmy mecz
nożnej, by za chwilę rozpocząć siatkówkę. Właśnie biegłam z piłką w stronę
bramki przeciwnika, już zamierzałam ją kopnąć i posłać w okienko, gdy poczułam
ból w kostce i upadłam na wilgotną trawę. Syknęłam z bólu i spojrzałam na prawą
nogę, gdzie widniał już wielki siniak. To możliwe, by zrobił się w tak krótkim
czasie? A może po prostu był tam już wcześniej? Nieważne, liczyła się tylko
piłka.
-
Uważaj – warknęłam, zbierając się z ziemi. – Chcę dożyć do jutra.
-
Mówiłem, że dziewczyny nie powinny grać – syknął w moją stronę Nowakowski. – Co
chwilę któraś z was się przewraca, nawet przy najmniejszym dotknięciu.
- Tak?
- zdenerwowałam się, podeszłam do niego
i z całej siły popchnęłam. Nie spodziewał się tego, więc wylądował tyłkiem w
kałuży, którą utworzył padający nie tak dawno deszcz. – Mówiłam, że nie
powinieneś grać, przewracasz się!
Klasa
skwitowała to wybuchem śmiechu. Janek wściekły podniósł się i chwycił mnie mocno
za rękę. Syknęłam z bólu, ale nie dałam po sobie nic poznać. Tylko trochę
zakręciło mi się w głowie. Ale ostatnio dość często to się dzieje. Może po
prostu jestem przemęczona. W nocy nie śpię, a się uczę. Sypiam po cztery, pięć
godzin.
-
Grądalska, uważaj sobie, bo może się to źle skończyć – warknął, patrząc mi w
oczy.
-
Uważaj, bo się przestraszę – prychnęłam, odpychając go. – Myślisz, że na
kimkolwiek wywierasz wrażenie? Mylisz się.
Podeszłam
do Maćka i uśmiechnęłam się. Nagle zaczęło kręcić mi się w głowie. Musiałam
przytrzymać się go i przymknąć oczy, by się trochę uspokoić. Zrzuciłam to na
karb szalonego dnia, mój ostatni posiłek był około godziny ósmej, a dochodziła
dwudziesta. Wzięłam piłkę do siatkówki i ustawiłam się na linii zagrywki. Wszyscy
zorganizowali się w dwie drużyny w rekordowo szybkim tempie. Zaserwowałam i
rozpoczęła się walka pomiędzy mną a Jankiem. Rywalizacja o zwycięstwo. Gdy
Janek zaatakował, instynktownie wyskoczyłam do bloku. Uśmiechnęłam się, gdy
poczułam, jak piłka obija się o moje ręce i spada na boisko po stronie
przeciwnika. Pierwszy skuteczny blok od bardzo dawna, tego było mi trzeba.
Było
trudno i moja drużyna przegrała, ale nic się nie stało. Przynajmniej dla mnie.
Sport to nieustanny pościg za celem. Wliczone są w niego porażki. Byłam
zmęczona po całym dniu i w duchu dziękowałam, że to drużyna Nowakowskiego
wygrała ten mecz, gdyż w przeciwnym razie musiałabym znosić jego narzekania na
dziewczyny i marudzenia przez całą drogę na nasze osiedle. Niestety, mieszkaliśmy
na tym samym. Całe szczęście, mój dom był umiejscowiony daleko od jego. Gdybym
musiała znosić go dłużej, niż to konieczne, to chyba bym się załamała.
Weszłam
do domu i ściągnęłam buty. Torbę i piłkę wrzuciłam do pokoju, po czym poszłam
umyć ręce i zrobić sobie jakąś kolację. Gdy przygotowywałam kanapki, mama
weszła do kuchni i stanęła za mną.
- Jak
dziś było? – spytała troskliwie, jak zawsze.
- Jak
zwykle – wzruszyłam ramionami. – Nic nowego.
- Skąd
masz takiego siniaka? – wskazała na moje prawe ramię, na którym widniał sporej
wielkości fioletowy ślad.
-
Upadłam. Uroki sportu – po raz kolejny wzruszyłam ramionami.
Zjadłam
kolację i poszłam do swojego pokoju, by się pouczyć na sprawdzian z geografii.
Na książkę spadła kropla krwi. Zaniepokoiłam się trochę, ale to też zrzuciłam
na karb szalonego dnia, przyłożyłam chusteczkę do nosa i poczekałam aż
przestanie. Wtedy zadzwonił telefon.
- Halo?
– odebrałam, dając na głośnik i kładąc komórkę obok.
- Hej,
Jaśminko – dzwonił Maciek, który wiedział doskonale, żeby tak do mnie nie
mówić.
-
Słucham cię.
-
Chciałem się tylko spytać, czy wszystko w porządku, na boisku przez chwilę
myślałem, że zemdlejesz.
-
Wszystko spoko, żyję. Po prostu nic nie jadłam cały dzień.
- Na
pewno wszystko dobrze? – matko, czy on musiał być tak upierdliwy?
- Tak,
na pewno. Śpij dobrze.
-
Dobranoc.
Położyłam
się na łóżku i spojrzałam na sufit, na którym wymalowana była piłka z
Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 2010 w RPA. Jabulani. Uśmiechnęłam się,
malowałam ją cztery dni, ale w końcu się udało. Chciałam grać w piłkę. Tak
bardzo chciałam być zawodowcem.
Mamy piątek, mamy nowe zagubienie.
Trzy dni w szkole, a ja już mam dość ;C
wkurza mnie Janek. Czy nikt mu nie powiedział, że na dziewczynę nie podnosi się ręki? I dlaczego jest tak bardzo pewny siebie? Stary wyluzuj trochę.
OdpowiedzUsuńCo jej jest? Zawroty głowy, krwotoki z nosa. Nie podoba mi się to. A może to białaczka? Czekam na kolejny. Pozdrawiam
świetny rozdział! tylko dodawaj trochę częściej rozdziały. czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJanek jest zbyt zadufanym w sobie człowiekiem. Irytujący osobnik z niego.... Jak można tak traktować dziewczyny? Powinien jej pomóc wstać, a nie jeszcze dokuczać.
OdpowiedzUsuńNie pokoi mnie stan Jaśminy.... Najpierw zawroty głowy potem krew z nosa. No nie wiem czy zwykłe przemęczenie.
Czekam na kolejne rozdziały.
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Janek taki zły, aż m to do niego nie pasuje. Ale mam nadzieję, że przestanie dogryzać Jaśminie. Bo mu fiuta przeprostuje!
OdpowiedzUsuńnie przepadam za takimi ludźmi jak Janek. dobrze, że Jaśmina umie mu dogadać. ale niepokoi mnie jej stan zdrowia. :(
OdpowiedzUsuńświetne :) Jaśmina dobrze sobie radzi u mnie dogadać komu trzeba.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, dopiero tu zajrzałam, ale zostaje! ;) oby tylko Jasminie nic poważnego nie było ;( czekam na kolejny, kiedy można sie spodziewać? ;)
OdpowiedzUsuńJanek zachowuje się jak kompletny dupek, to fakt. Mam nadzieję, ze szybko się opamięta i jego relacje z Jaśminą się poprawią :)
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się to, co dzieje się z dziewczyną. Oby to nie było nic poważnego!
pozdrawiam ;)
[zawsze-tylko-moja ; sercem--pisane]
Zaglądam po raz pierwszy, ale jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi się czyta o takich utarczkach słownych między dwójką młodych, nabuzowanych nastolatków, którzy w duchy się nie znoszą, a muszą dzielić razem swój czas spędzany w szkole czy ze znajomymi.
Myślę, że oboje są siebie warci, jedno nie chce pokazać drugiemu, że jest słabsze, więc walczy do upadłego... Tylko kiedyś muszą pojawić się jakieś granice, prawda? :)
Całuję :*
Ps. Jeśli masz ochotę to zapraszam serdecznie na drugie rozdziały na http://swiatla-zaprowadza-cie-do-domu.blogspot.com/ oraz http://slonce-moje.blogspot.com/ :)
wiesz, że czekamy na kolejny rozdział, prawda? :)
OdpowiedzUsuń